W ramach planu, który miał pomóc Europie odciąć się od rosyjskich paliw kopalnych, polski rząd chce pożyczyć i wydać 1,15 miliarda euro na infrastrukturę gazu ziemnego – i to wtedy, kiedy powinniśmy maksymalnie ograniczać jego zużycie. Termin na zawnioskowanie przez państwa członkowskie o dodatkowe pożyczki z KPO – w ramach planu REPowerEU – upływa 31 sierpnia.
O gazie i jego przesadnej roli w REPowerEU specjaliści piszą w najnowszej analizie Bankwatch i Polskiej Zielonej Sieci Rurociąg z miliardami. Jak zatrzymać finansowanie gazu z REPowerEU.
– Gaz stał się drogi. Słusznie odcięliśmy dostawy tego paliwa gazociągami z Rosji. Niestety teraz konkurujemy o bardzo ograniczone zasoby skroplonego gazu i często kupujemy go w krajach niedemokratycznych, na równi z putinowskim reżimem naruszającymi prawa człowieka. To pogłębia naszą zależność energetyczną od zagranicy, zamiast dawać nam niezależność, która miała być głównym celem REPowerEU. – mówi Krzysztof Mrozek, specjalista od funduszy unijnych z Polskiej Zielonej Sieci – Problemy z gazem nie kończą się na strategicznym i energetycznym bezpieczeństwie państwa. Gaz znacznie wpływa na kryzys klimatyczny. Więcej gazu to więcej emisji CO2 i metanu. – dodaje.Oprócz Polski swoje wydatki na gaz zwiększyły w ramach REPower Bułgaria i Chorwacja.
Bankwatch: Pomysł jest wręcz obsceniczny
– Sam pomysł, że unijni podatnicy znów mieliby dokładać do paliw kopalnych i przemysłu wydobywczo-rafineryjnego jest wręcz obsceniczny. Zwłaszcza po tym, jak w zeszłym roku firmy gazowe zanotowały rekordowe zyski. Rządy nie mogą już dłużej usprawiedliwiać wydawania wspólnotowych pieniędzy na nową infrastrukturę gazową. Poza tym dokończenie tych projektów potrwa lata i nie mają one nic wspólnego z natychmiastową reakcją na kryzys energetyczny – przekonuje Gligor Radecić, szef kampanii gazowej Bankwatch.
Dlatego zdaniem organizacji pozarządowych środki unijne przyniosłyby szybszy i większy efekt, gdyby zainwestować je w elektryfikację, efektywność energetyczną, modernizację sieci pod OZE, magazyny energii oraz dekarbonizację ciepłownictwa. Niestety pod koniec lipca MFiPR odrzucił i zgłoszone w procesie konsultacji społecznych postulaty rezygnacji z inwestycji gazowych w ramach REPowerEU.
– Infrastruktura służąca dywersyfikacji dostaw gazu (Baltic Pipe, gazoport w Świnoujściu) już działa i zapewnia stabilne dostawy paliwa po odcięciu rosyjskiego gazu. Słabym ogniwem są natomiast względnie małe magazyny gazu, ale ich w tych planach inwestycyjnych akurat nie ma. Rząd przekonuje, że to inwestycje przyszłościowe, że będą mogły być wykorzystane do zatłaczania biometanu, czy wodoru. Jednak wodór wymaga specjalnie dostosowanej infrastruktury i nie ma przesłanek by sądzić, że obecne terminale i rury gazu ziemnego będą się nadawały. Nie wspominając już o tym, że musiałby być to zielony wodór, produkowany z OZE. Przeznaczenie wciąż bardzo ograniczonych mocy z OZE do masowej produkcji wodoru jest w tej chwili nierealne. Powinniśmy zatem w pierwszej kolejności zainwestować w odnawialne źródła energii, a dopiero potem kłaść rury. – podsumowuje Krzysztof Mrozek z PZS.
Inwestycje gazowe są też głównym tematem raportu “Niebezpieczeństwo energetyczne: Finansowanie polskich i rumuńskich inwestycji w gaz ziemny z funduszy UE jest sprzeczne z celami klimatycznymi. Analiza jasno pokazuje, że Polska i Rumunia idą w poprzek europejskich trendów. Warszawa planuje z obecnych funudszy UE wydać na gaz więcej niż z poprzedniego budżetu. W perspektywie budżetowej 2014–2020 na projekty związane z gazem ziemnym w Polsce przeznaczono co najmniej 1,45 mld euro z funduszy unijnych.