Organizacje działające na rzecz ochrony klimatu i transformacji energetycznej skierowały dzisiaj apel o interwencję Komisji Europejskiej w sprawie zmiany ustawy o inwestycjach w farmy wiatrowe. Reforma ustawy jest jednym z tzw. „kamieni milowych”, czyli warunków zaakceptowania przez Komisję polskiego Krajowego Planu Odbudowy.
Kilka miesięcy temu polski rząd przedstawił długo oczekiwane poprawki, z propozycją przesunięcia minimalnej odległości wiatraków od zabudowań mieszkalnych do 500 metrów (obecnie odległość tę wyznacza tzw. zasada „10H”, czyli 10-krotność wysokości wiatraka). Przyjęcie takiej nowelizacji oznaczałoby, że 7% terytorium Polski byłoby dostępne dla inwestycji energetyki wiatrowej (wobec 0,28% przy zasadzie „10H”).
Przesuwanie suwaka
W ubiegłym tygodniu jednak, w ramach procesu legislacyjnego w polskim parlamencie, niespodziewanie padła propozycja zwiększenia minimalnej odległości z 500 do 700 metrów, co zdecydowanie nie jest wystarczające w obecnych warunkach geopolitycznych. Rozwiązanie to nie zostało poddane przez rząd żadnym analizom, czy konsultacjom.
– Zwiększenie wymaganego dystansu o te 200 metrów w praktyce spowoduje, że tylko 4 proc. powierzchni kraju będzie dostępne pod inwestycje energetyki wiatrowej na lądzie, a do roku 2030 powstaną maksymalnie 4GW nowych mocy wiatrowych. W ten sposób Polska zagrozi celom klimatyczno-energetycznym UE i zakłóci wysiłki Europy na rzecz zabezpieczenia dostaw energii – mówi Zuzanna Sasiak, ekspertka PZS.
Cały list po angielsku może przeczytać >>> TUTAJ