22 marca ruszyły wysłuchania publiczne dotyczące projektu Krajowego Planu Odbudowy. Projekt w obecnej postaci ma sporo wad, które należy wyeliminować. KPO powinien być zgodny nie tylko z unijnymi standardami ochrony środowiska i klimatu, ale też prawem UE i wytycznymi Komisji Europejskiej ws. wydatkowania pieniędzy z Funduszu Odbudowy i Odporności (RRF), z których to pieniędzy polski plan będzie finansowany.
Zasadniczą wadą projektu KPO jest brak ambicji klimatycznych zgodnych ze strategicznym celem UE, jakim jest osiągnięcie neutralności klimatycznej do roku 2050. Co więcej, nie jest on spójny nawet ze skromnymi celami redukcji emisji na 2030 r. (m.in. ograniczenia udziału węgla w produkcji elektryczności do 56%), które Polska zadeklarowała w PEP2040. Ten brak ambicji nie wziął się znikąd. Odzwierciedla on słabość ram polskiej, długoterminowej strategii energetyczno-klimatycznej do 2050 r. Niezgodne z celami klimatycznymi UE są zarówno przyjęty niedawno plan strategii energetycznej do 2040 r. (wspomniany PEP2040) jak i wcześniejszy Krajowy Plan na rzecz Energii i Klimatu.
Słabe przygotowanie projektu KPO jest szczególnie widoczne w czterech obszarach. Po pierwsze, efektywność energetyczna: ten komponent planu ma pochłonąć znaczną część środków z „zielonej puli”, ale w propozycji brakuje konkretów, które pozwoliłyby na skuteczną i trwałą redukcję emisji gazów cieplarnianych, zgodnie z celami unijnej strategii Fala Renowacji. W przypadku budynków jednorodzinnych środki z KPO zostaną włączone do programu Czyste Powietrze. To niefortunny wybór, dopóki Czyste Powietrze wciąż wspiera finansowo instalację nowych kotłów węglowych. Takie wsparcie jest niekompatybilne z DNSH (zasadą nie czynienia poważnych szkód środowiskowych).. Ponadto “Czyste Powietrze” dofinansowuje również kotły na pelet. W Polsce nie ma jeszcze standardów jakości tego paliwa, ani środowiskowych norm jego produkcji. W codziennym użyciu jest pelet produkowany m.in. z takich niesprzyjających środowisku materiałów jak odpady meblowe.
Drugim kluczowym obszarem, na którym zawodzi KPO są odnawialne źródła energii. Nie tylko dlatego, że plan nie przewiduje na OZE dużych środków. KPO nie zawiera ambitnego i spójnego planu reform prowadzących do odblokowania potencjału rozwojowego OZE w Polsce, w szczególności w obszarze energetyki obywatelskiej i rozproszonej. Znów brak w nim zapowiedzi konkretnych reform, które usunęłyby nieuzasadnione bariery regulacyjne i administracyjne dla społeczności energetycznych, działających w zakresie energii odnawialnej. Przepisy te w myśl prawa UE powinny zostać wdrożone do 30 czerwca 2021 r.
Niepokojący jest fakt, że pod hasłem odnawialnych źródeł energii, projekt KPO wymienia, pośród różnych projektów ciepłowniczych, nowe inwestycje w zakresie spalania odpadów komunalnych. Ta propozycja nie może zostać przyjęta, a już na pewno nie w tej formie, ponieważ jedynie część odpadów można sklasyfikować jako „energię odnawialną”. Należą do nich bioodpady zielone i “kuchenne”, drewno oraz naturalne tekstylia. Zgodnie z hierarchią metod gospodarowania odpadami, surowce te należy w pierwszej kolejności odzyskać i wykorzystać np. do produkcji kompostu używanego w rolnictwie oraz ogrodnictwie. Tymczasem niemal wszystkie już działające i dopiero planowane spalarnie zakładają wykorzystanie odpadów pozostałych po przetworzeniu odpadów komunalnych, a większość z nich (do 70%) to tworzywa sztuczne. Ten rodzaj spalania odpadów doprowadzi do emisji CO2 (w przeliczeniu na jednostkę wyprodukowanej energii) porównywalnej z instalacjami opalanymi węglem.
W tym kontekście zaskakującym jest, że projekt KPO kładzie duży akcent, w zakresie finansowania i reform, na wodór. Nie ma bowiem wiarygodnych perspektyw na rychłe osiągnięcie przez Polskę nadwyżek czystej energii z OZE, którą można by wykorzystać do spełniającej kryteria ekologiczne produkcji tzw. “zielonego wodoru”. Inwestowanie pieniędzy w potencjał badawczo-rozwojowy czystego wodoru to dobry pomysł, ale musi mu towarzyszyć stały impuls do rozwoju energii odnawialnej. Inwestowanie w gazociągi czy budowę magazynów “pod wodór” w obecnych warunkach jedynie wzmacnia naszą zależność od paliw kopalnych, a ściślej mówiąc od gazu ziemnego, który tymi rurami popłynie.
Kwestia użycia gazu ziemnego prowadzi nas prosto do trzeciej słabości KPO. Polska planuje zastąpić większość wycofywanego węgla gazem i do 2030 roku produkować z niego 56 TWh energii, co stanowi ⅓ obecnej produkcji. Oznacza to trudną do usunięcia blokadę wysokiej pozycji gazu na poziomie całego systemu. Może to sprawić, że zamiast paliwem przejściowym w zielonej transformacji, gaz stanie się na długie lata paliwem dominującym w ciepłownictwie. Dlatego wszystkie inwestycje związane z wytwarzaniem i przesyłem energii elektrycznej, które zwiększają nasze uzależnieniu od gazu, należy traktować jako niezgodne z technicznymi wytycznymi UE dla KPO.
Przesył i dystrybucja gazu ziemnego do ogrzewania domów powinny być analizowane oddzielnie dla każdego przypadku i wspierane tylko wtedy, gdy zapewniają lepszą efektywność środowiskową i ekonomiczną niż rozwiązania alternatywne (np. elektryfikacja ogrzewania). Takiego sposobu myślenia próżno szukać w KPO.
Podobne problemy dotyczą w KPO komponentu transportowego: mamy tu do czyniania z fragmentarycznymi, wybiórczymi działaniami, które nie składają się na wizję rozwoju systemu transportowego neutralnego klimatycznie. Wprawdzie kolej otrzyma duże pieniądze, ale tylko na modernizację istniejących linii i taboru. Zdecydowana większość z tych środków trafi do PKP S.A. Natomiast pominięte jest wsparcie dla miejskiego i regionalnego transportu szynowego. W komponencie dotyczącym bezpieczeństwa transportu (czym faktycznie warto się zająć) ukrywają się zwykłe inwestycje drogowe. Nie ma tu środków dla samorządów na rozwiązania infrastrukturalne, uspokajające ruch: zwężanie dróg, budowa anty-zatok itp.
Niemniej jednak, największą wadą polskiego planu jest niemal zupełny brak propozycji działań zwiększających ochronę różnorodności biologicznej i brak jasnego postawienia sprawy w jaki sposób proponowane środki i rozwiązania będą zgodne z regułą “nieczynienia znaczących szkód” (DNSH — ang. Do No Significant Harm). Nie znajdziemy w polskim planie propozycji poprawiających nienajlepsze zarządzanie obszarami Natura 2000. W projekcie brakuje też tzw. nature-based solutions, czyli rozwiązań opartych na przyrodzie i jej naturalnych mechanizmach. Próżno w nim szukać również propozycji kompleksowych reform dotyczących zachowania różnorodności biologicznej. W KPO znajdziemy wprawdzie plany zakładania łąk kwietnych i podobne nature-based solutions dla miast, ale są one zepchnięte gdzieś na margines planu, który zdaje się w ogóle nie zauważać głównych czynników utraty różnorodności biologicznej w Polsce, czyli zanikania siedlisk i korytarzy ekologicznych oraz nadmiernej eksploatacji zasobów przyrodniczych. Bioróżnorodność i zasada DNSH są wymieniane w dokumencie raczej jako abstrakcyjne idee. Autorzy projektu z góry przyjęli założenie, że wszystkie reformy i inwestycje, które proponują w KPO przyczyniają się do ochrony bioróżnorodności i nie czynią poważnych szkód przyrodzie. Tymczasem, zgodnie z wymogami rozporządzenia (UE) 2021/241, w planie powinno się znaleźć wyjaśnienie, w jaki sposób plan odbudowy i zwiększania odporności zapewnia, aby żadne z działań służących realizacji reform i inwestycji ujętych w planie odbudowy i zwiększania odporności nie czyniło poważnych szkód dla celów środowiskowych w rozumieniu art. 17 rozporządzenia (UE) 2020/852 (zasada „nie czyń poważnych szkód”), a “Wytyczne techniczne Komisji Europejskiej dla DNSH” (s.2) jasno wskazują, że ocenę należy przeprowadzić i udokumentować osobno dla każdej inwestycji, dla każdej reformy, dla każdej (nawet drobnej) zmiany w prawie. Projekt KPO tego nie uwzględnia.
Nie poświęca on również dostatecznej uwagi adaptacjom do zmian klimatu, w tym ekonomicznym skutkom narastającego problemu suszy, ochronie bioróżnorodności i naturalnym pochłaniaczom dwutlenku węgla, takim jak lasy. W projekcie nie zawarto żadnych działań służących ochronie gatunków, ekosystemów, korytarzy ekologicznych, ani żadnych pomysłów dotyczących wzmocnienia ochrony czy powiększenia obszarów chronionych. Wręcz przeciwnie, niektóre z proponowanych rozwiązań osłabiają prawodawstwo w dziedzinie ochrony środowiska. W programie przewidziano np. przyjęcie specjalnej ustawy o inwestycjach przeciwsuszowych, której projekt zaproponowany przez rząd w sierpniu ubiegłego roku. Zawiera on nowe przepisy zagrażające ochronie bioróżnorodności i zasobów wodnych Polski. Ustawa o inwestycjach przeciwsuszowych upraszcza procedury inwestycyjne dla określonych przedsięwzięć związanych z obiektami wodnymi, w szczególności ze zbiornikami retencyjnymi w Niepołomicach na Wiśle, w Ścinawie i Lubiążu na Odrze oraz w Piszu na Pisie. Jej sednem jest ułatwienie Wodom Polskim uzyskiwania pozwoleń na nowe zapory i sztuczne zbiorniki. Projekt zakłada prymat przepisów specustawy nad ustawą o ochronie przyrody. Znacząco ułatwia to ingerencję w obszary chronione, m.in. umożliwiając budowę instalacji wodnych w rezerwatach przyrody.
Małe elektrownie wodne, do budowy których zachęca projekt, praktycznie we wszystkich przypadkach są niezgodne z ramową dyrektywą wodną UE, a jednocześnie wnoszą nieproporcjonalnie mały wkład w wytwarzanie energii odnawialnej. Natomiast szkody, które wyrządzają różnorodności biologicznej, blokując m.in korytarze dla dzikich zwierząt, są ogromne. Oprócz tego, suszowa regulacja pozbawia społeczeństwo demokratycznego i skutecznego udziału w postępowaniach dotyczących zgody na inwestycje oraz mocno ingeruje w kompetencje samorządów.
Wszystkie błędy projektu KPO można jednak naprawić. Zacząć należy od wzmocnienia ochrony lasów i dolin rzecznych oraz przywrócenie ich do stanu naturalnego. Takie środki zostały zaproponowane przez grupę organizacji pozarządowych zajmujących się ochroną przyrody i mogą być łatwo włączone do KPO. Obejmują one zmiany legislacyjne w ustawie o lasach, w prawie wodnym, czy w stosowaniu unijnej dyrektywy o ocenie oddziaływania na środowisko. Powyższe propozycje usuwają z polskiego prawa niezgodności z unijnym dorobkiem prawnym w zakresie ekologii oraz wzmacniają ochronę środowiska i bioróżnorodności.
Organizacje obywatelskie proponują również zainicjowanie krajowego programu renaturyzacji rzek oraz modyfikacji projektu programu przeciwdziałającego suszom, w którym środek ciężkości należy przenieść z rozbudowy betonowej hydroinfrastruktury na rozwiązania oparte na przyrodzie. Oprócz przeciwdziałania utracie różnorodności biologicznej w Polsce, te dwa programy pomogłyby przystosować kraj do zmian klimatu poprzez łagodzenie skutków susz oraz przeciwdziałałyby zmianom klimatu poprzez ochronę i odtwarzanie naturalnych pochłaniaczy dwutlenku węgla, takich jak lasy czy tereny podmokłe.
W zakresie odnawialnych źródeł energii i energetyki rozproszonej jako minimum należałoby oczekiwać pełnego wdrożenia zapisów unijnej dyrektywy RED II i dyrektywy w/s rynku wewnętrznego, nadających określone prawa i możliwości funkcjonowania aktywnym obywatelom, prosumentom energii i społecznościom energetycznym.