Nowy projekt Polityki Energetycznej Państwa do 2040 r. (PEP) jest nieodpowiedzialny klimatycznie, opiera się na nierealnych założeniach ekonomicznych i jako taki utrudni przeprowadzenie w Polsce sprawiedliwej transformacji.
Zapisane w PEP2040 wartości udziału węgla w miksie energetycznym w roku 2030 i 2040 są nie do pogodzenia z celami klimatycznymi Unii Europejskiej i ze zobowiązaniami Polski wynikającymi z Porozumienia Paryskiego. Przypomnijmy: według wyliczeń Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu wypełnienie celu Porozumienia, czyli zatrzymanie globalnego ocieplenia na poziomie 1,5 st. Celsjusza, wymaga, by kraje rozwinięte zrezygnowały z węgla najpóźniej do 2030 r. Projekt PEP2040 nie bierze tego zupełnie pod uwagę i przewiduje ewolucję miksu energetycznego która – choć nieco ambitniejsza niż wcześniejsze propozycje – jest zupełnie nieodpowiedzialna z punktu widzenia ochrony klimatu.
Ministerstwo ignoruje również realia ekonomiczne, które z bardzo dużym prawdopodobieństwem wypchną węgiel z miksu energetycznego wcześniej niż zakłada nowy projekt PEP2040. W przyszłym tygodniu spodziewane jest ogłoszenie przez Komisję Europejską nowego celu redukcji emisji gazów cieplarnianych na 2030 r., który zostanie zwiększony z obecnych 40% do prawdopodobnie 55%. Pociągnie to za sobą m.in. wzrost cen uprawnień do emisji CO2 do poziomu, przy którym wytwarzanie energii z węgla (i prawdopodobnie również z gazu) będzie pozbawione ekonomicznego uzasadnienia.
Według deklaracji Ministerstwa jednym z trzech filarów strategii energetycznej ma być sprawiedliwa transformacja. Jednak przyjmowanie przez rząd nierealnych założeń w sprawie opłacalności wydobywania i spalania węgla po roku 2030 uderzy rykoszetem w górników oraz samorządy i społeczności regionów górniczych. Wykreuje bowiem złudne wrażenie, że jest jeszcze dużo czasu na przygotowanie się do odejścia od węgla, stworzenie nowych miejsc pracy i alternatywnych fundamentów rozwoju, podczas gdy te działania już teraz są bardzo spóźnione. Prawdziwie sprawiedliwa transformacja nie polega na zaklinaniu rzeczywistości, lecz na podejmowaniu na czas działań łagodzących skutki zanikania gospodarki opartej na paliwach kopalnych.
Sprzeczne z ideą sprawiedliwej transformacji są też wpisane w projekt PEP2040 mało ambitne cele dotyczące rozwoju OZE i energetyki obywatelskiej. Zaledwie milion prosumentów i 23 procent udziału OZE w miksie energetycznym to cele bardzo niskie, które przełożą się też na mniejszą niż możliwa liczbę nowych miejsc pracy i słabsze impulsy rozwojowe dla regionów górniczych, terenów wiejskich i całej gospodarki.
Tak niski poziom ambicji oznacza również zbyt wolny postęp w zakresie poprawy jakości powietrza – która jak na ironię również jest wskazywana jako jeden z filarów strategii. Trudno to jednak traktować poważnie, gdy jednocześnie projekt PEP2040 przewiduje, że na wsiach węgiel pozostanie paliwem do ogrzewania domów aż do 2040 r.(!)
Nowy projekt PEP2040 wysyła również zły sygnał europejskim partnerom Polski. Pokazuje, że nasz kraj nie zamierza wnieść istotnego wkładu w realizację unijnych celów klimatycznych na 2030 r. i nie planuje rozwoju swojego sektora energii zgodnie ze scenariuszem prowadzącym do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r. Nie ułatwi to dyskusji z instytucjami UE, które będą oceniać i zatwierdzać plany wydatkowania funduszy unijnych, w tym Terytorialne Plany Sprawiedliwej Transformacji. Oczekują one bowiem, że będą to plany transformacji, a nie przedłużania zależności od paliw kopalnych.
– Ministerstwo Klimatu powinno zrozumieć, że zasłanianie się ciągle “szczególnym punktem startowym” Polski niczemu nie służy poza odwlekaniem działań, które z jednej strony są nieuchronne, a z drugiej – byłyby korzystne dla Polski, w tym również regionów górniczych, w odróżnieniu do uporczywego utrwalania zależności od węgla. Na sfinansowanie transformacji możemy dostać ogromne pieniądze z Unii Europejskiej. Rachunek za nieprzeprowadzenie transformacji będziemy natomiast musieli pokryć z własnej kieszeni – mówi Izabela Zygmunt z Polskiej Zielonej Sieci.